Equipment
Sprzęt


 26.08.2013
 RECENZJA APARATU FINEPIX HS30 EXR


Pros:
- 30-krotny zoom (zakres ogniskowej 24mm-720mm)
- uchylny wyświetlacz
- możliwość zapisania zdjęć w formacie RAW
- możliwość podłączenia lampy zewnętrznej
- nagrywanie filmów Full HD
- tryb panoramy (pozioma, pionowa)
- świetne zdjęcia w makro (już od 1 cm)
- manualny zoom
- dobre odwzorowanie kolorów
Cons:
- wolny zapis zdjęć i przetwarzania na karcie
- mało klarowne menu
- szybkie wyczerpywanie się baterii


„Lustrzanko, lustrzanko, powiedz mi przecie czy jesteś najlepszym aparatem na świecie?”
„Ja byłam” – lustereczko rzecze, dopóki FinePix HS30 EXR nie pojawił się na świecie”.
Zawsze bardziej skłaniałam się ku lustrzankom, uważając że to nimi właśnie robi się lepsze zdjęcia. Nie negowałam jednak nigdy całkowicie zalet zaawansowanych aparatów kompaktowych, które w wielu sytuacjach okazują się niezastąpione. Szczególnie, gdzie aparatów z wymienną optyką wnosić nie można lub, gdy najzwyczajniej w świecie nie chce się dźwigać ze sobą całego sprzętu. Jak się okazało aparaty typu superzoom sprawdzają się w takich sytuacjach idealne. Sięgnęłam więc po FinePix HS30 EXR.

O wyglądzie słów kilka
Aparat ani za duży, ani za mały. Wprawdzie do podręcznej torebeczki się nie zmieści, ale już sporej torby, którą ja zawsze noszę jak najbardziej. Aparat jest lekki i wygodnie oraz stabilnie trzyma się w dłoni. Przypadła mi do gustu funkcjonalność. Wszystkie programy oraz pokrętło wyboru trybu, a także pokrętło główne, umieszczone są pod kciukiem, łatwe do manipulacji w trakcie robienia zdjęć.
Na pokrętle, służącym do doboru trybu mamy do wyboru zarówno, typowy dla lustrzanek tryb PASM, czyli program, tryb wyboru czasu, tryb wyboru przysłony oraz tryb zupełnie manualny, a oprócz tego łatwy dostęp z pokrętła do programów: auto, panorama oraz program, w którym można sobie ustawić najczęściej wykorzystywane dwie opcje, by mieć je na szybko, pod ręką. Na pokrętle mamy jeszcze dwa bardziej rozbudowane programy: tryb zaawansowany, który m. in. daje efekt rozmytego tła, imitując w ten sposób „lustrzankową” głębie ostrości. Niestety nie zawsze zdjęcia przy tej opcji wychodzą dobrze. Jeśli tło jest jednolite, to głębia ostrości jest ładnie zarysowana, niestety przy nieregularnym tle często otrzymuje się zdjęcie, wyglądające niczym wyjęte spod ręki osoby, kompletnie niepotrafiącej posługiwać się programem graficznym. Za pomocą trybu zaawansowanego można również zwiększyć klarowność fotografowanego obiektu, gdy fotografujemy w słabym świetle, utworzyć obraz 3D lub zastosować tryb wielokrotnej ekspozycji. Programem, który mi przypadł wyjątkowo do gustu to EXR. Dzięki niemu mogę osiągnąć lepsze efekty wizualne. Zredukować szumy podczas robienia zdjęć z wysokim ISO (Tryb Priorytet WYS.ISO/MIN.SZUM) czy zwiększyć widoczność szczegółów w światłach (PRIOR.DYNAM.). Najczęściej używałam jednak „Priorytetu rozdzielczości”, który daje ostre, ładne zdjęcia.
Oprócz dwóch pokręteł, na korpusie aparatu umieszczona jest duża liczba przycisków, z którymi znajomość zacieśnia się coraz bardziej z każdym dniem użytkowania. Po kilku dniach intensywnego fotografowania, ma się je już jednak niemal całkowicie opanowane. Obok pokręteł znajdują się przyciski do zdjęć seryjnych oraz do kompensacji ekspozycji, którymi można operować za pomocą palca serdecznego. Pod kciukiem znajdziemy jeszcze przycisk  EVF/LCD, dający możliwość wyboru używania wizjera lub wyświetlacza. Wygodny jest wybór trybu automatycznego, w którym wizjer elektroniczny włącza się w chwili przyłożenia do niego oka, aby po jego odsunięciu włączyć ekran. Dla osób, noszących okulary, aparat daje możliwość dopasowania dioptrii do indywidualnej ostrości widzenia, za pomocą pokrętła, znajdującego się tuż obok wizjera.
Pod ręką, bez zagłębiania się w menu, mamy również możliwość ustawienia balansu bieli, ustawienia ISO, autofokusa, automatycznej ekspozycji czy inteligentnego wykrywania twarzy, blokadę ekspozycji oraz nagrywanie filmów.


EXR Priorytet rozdzielczości

Zaawansowane (wzmocnienie klarowności)
Zaawansowany z głębią ostrości (udany)
 




„Nie szata zdobi…”, czyli trochę o wnętrzu
Aparat dzięki matrycy EXR CMOS zapewnia dużą rozdzielczość 16 megapikseli, a to pozwala na uzyskanie dobrych efektów zdjęciowych nawet w dość trudnych warunkach oświetleniowych. Ponadto szerokokątny obiektyw z trzydziestokrotnym zoom (odpowiednik 24-720 mm dla filmu 35 mm; F2,8-5,6) umozliwia wszechstronne wykorzystanie aparatu w każdej niemal sytuacji. Przy obróbce zdjęć zauważyłam, że kolory są naprawdę wyjątkowo dobrze odwzorowane i konieczność poprawiania w programach graficznych często jest zbędna. 

Tryb panoramy
Tutaj Fuji zaszalało. HS30 ma możliwość zrobienia zdjęć panoramicznych pod trzema kątami widzenia: 120 , 180 i 360 stopni oraz w czterech możliwych kierunkach poziomym: od prawej do lewej i odwrotnie oraz pionowym: od góry do dołu i odwrotnie. Dzięki tej opcji można sprawnie sfotografować dokładnie całe nasze otoczenie i wszystko to, co chcemy pokazać tym, których z nami nie było. 



Makro
Zdjęcia makro wychodzą naprawdę świetnie. Według mnie to chyba najlepsza funkcja tego aparatu. Do wyboru jest makro z bardzo bliskiej odległości oraz super makro z odległości do 1 cm.

Tryb makro





 
Tryb Super Makro




Filmy
HS30 EXR nagrywa dobrej jakości filmy, zwłaszcza, jeśli chodzi o dźwięk - nie jest przytłumiony. Oprócz standardowych 30 kl/s w rozdzielczości Full HD z dźwiękiem stereo, mamy jeszcze możliwość wyboru kilku innych opcji, jak chociażby 80kl/s, 160kl/s lub 360 kl/s, które dają niesamowity efekt końcowy, mimo że są w dość niskiej rozdzielczości i często zawodzi ostrość czy balans bieli, które podczas takiego wyboru filmowania nie są regulowane automatycznie. Efekt slow motion jest niesamowity: kapiąca kropla wody, pojawiający się na twarzy uśmiech, klaszczący ludzie. Efekt oczarował mnie.
Przydatną niekiedy funkcją może być możliwość robienia zdjęć podczas filmowania. Oczywiście zdjęcia nie będą wówczas idealnie takie, jak oczekujemy, i w takich parametrach, jakie sami byśmy ustawili, nie mniej jednak bywają czasami sytuacje nagłe i niezwykle ulotne, a przełączenie z trybu filmowania na odpowiedni tryb robienia zdjęć niewątpliwie trwa i opcja zdjęć w trakcie filmowania może nam czasem pomóc w uchwyceniu ulotnej chwili.

Symulacja filmu
Jak dla mnie program ten jest zbędny, bowiem ma służyć jedynie nakładaniu filtra na zdjęcie i symulowania fotografii analogowej, poprzez oddawania go w wersji czarno-białej, w sepii i jeszcze trzech innych filtrach, odpowiadających kliszom fotograficznym. Jednak dla osoby nieobytej w programach graficznych taka możliwość symulacji może okazać się ciekawym urozmaiceniem codziennej fotografii. Podobnie jest w przypadku obróbki zdjęć, bowiem już bezpośrednio w aparacie można usunąć czerwone oczy, wykadrować odpowiednio zdjęcie, zmienić jego rozmiar, obrócić itd. – ale to wszystko możliwości dla, jak już wspomniałam, osoby nieporuszającej się w programach graficznych, choć czasem może to być również przydatna funkcja w sytuacjach, w których nie mamy dostępu do programu.

W sepii


Aparat, mimo że jest superzoomem, przeznaczony jest bardziej dla zaawansowanych amatorów niż żółtodziobów czy dla profesjonalistów. Jego zaletą jest na pewno manualna możliwość ustawiania ogniskowej oraz ostrości, dzięki czemu ma się wrażenie pracy z lustrzanką. Dla mnie bardzo dobrym rozwiązaniem okazał się uchylny wyświetlacz, którym wprawdzie nie można manipulować we wszystkich kierunkach, a jedynie w górę i w dół, ale i tak ta jego cecha okazała się bardzo przydatna.
Największym minusem aparatu jest jednak zbyt wolne zapisywanie zdjęć na karcie. W tym momencie zablokowane są wszystkie inne działania, niepozwalające przejść do innego trybu czy ustawień, w związku z czym ciekawa do sfotografowania, ale szybko mijająca scena, ucieka i zostaje się często z niczym. Nie usatysfakcjonowały mnie też zdjęcia nocne, w żadnym z możliwych ustawień. Wszystkie wychodziły albo zbyt mocno zaszumione na wysokim ISO, albo zupełnie rozmyte poprzez użycie dłuższego czasu naświetlania. Mam nadzieję jednak, że w tej kwestii uda mi się jeszcze porozumieć z moim HS30.
Największą jego zaletą jest oczywiście rozpiętość ogniskowej, dzięki czemu aparat mogę zabrać ze sobą w najdalszą podróż, nie martwiąc się ilością bagażu, co niestety podczas wędrownych eskapad ma duże znaczenie. Ciekawy tryb slow motion, dobra jakość filmów i dźwięku oraz piękne zdjęcia makro to moje numery jeden FinePix HS30.














07.05.2013


NIKON COOLPIX P300, czyli „Ahoj, przygodo!”

Minusy:
- brak formatu RAW
- mało wydajny akumulator
- słaba informacja wskaźnika naładowania baterii, pokazująca dość długo pełne naładowanie, by za jakiś czas od razu spaść do połowy i po chwili całkowicie się rozładować
- widoczne szumy już przy ISO powyżej 200
- bardzo ciemny obiektyw dla dłuższej ogniskowej – 4,9

Plusy:                    
- mały, poręczny
- jasny obiektyw przy najkrótszej ogniskowej– 1,8
- dobra jakość plików audio z dźwiękiem stereo
- szerokokątny obiektyw, ogniskowa 4,3 – 17,9
- dobre odwzorowanie kolorów
- zdjęcia seryjne, 8kl/s
- rejestrowanie panoram
Wszystko do drogi gotowe. Na przygotowanej przeze mnie, na miesiąc przed wyjazdem, liście wciąż jednak niewykreślony pozostaje jeden podpunkt: „małpka”. Oczywiście nie chodzi o żadną maskotkę, ani tym bardziej prawdziwe zwierzątko (taką miałam nadzieję spotkać na żywo w trakcie mej podróży), ale o zwykły aparat kompaktowy. Zapytacie, po co mi kompakt, skoro mam lustrzankę. Nie ukrywam, że pomysł ten mało mi się podobał, bo to zawsze dodatkowy ciężar i miejsce w podręcznym plecaku, a tam i tak już ledwo mieściła się lustrzanka, dodatkowy obiektyw, notebook i ładowarki. Zawsze wygodniej jest mieć wszystko w jednym, ale jeśli nie ma, czego się lubi, to… wiadomo. Kompakt w moim przypadku był więc niezbędny. Z kilku powodów:
1.      Potrzebowałam kamery do uwieczniania fantastycznych przygód, które miały mnie spotkać po drodze oraz niezapomnianych widoków, którymi chciałam cieszyć moje spragnione piękna oczy J
2.      Potrzebowałam czegoś, co chociaż poudaje szerokokątny obiektyw, w który niestety przed wyjazdem nie udało mi się już zaopatrzyć.
3.      Potrzebowałam sprzętu, który zmieści się w kieszeni i nie wzbudza wielkiego zainteresowania. Zawsze łatwiej użyć małego kompaktu wszędzie tam, gdzie duże oko obiektywu i jego profesjonalny wygląd nie są specjalnie mile widziane.
4.      Potrzebowałam sprzętu, z którym obnoszenie się nie przysporzy mi kłopotów w postaci wrogów lub złodziei, łasych na duży sprzęt. W razie czego z utratą mniejszego łatwiej przyszłoby mi się też pogodzić.
5.      Jako że posiadałam obiektyw z dużym zoomem, potrzebowałam małego aparatu z jasnym obiektywem.
Tak oto wybór padł na Nikona Coolpix P300.

„Mała czarna”, czyli klasyka w torebkowym wydaniu
Choć za prawdziwą małą czarną nie przepadam, wybierając bojówki i glany, moja „mała czarna” w postaci Nikona okazała się całkiem niezłym wyborem w wybranym przeze mnie przedziale cenowym.
Ogólnie i od przodu

Mała czarna jest zwykle prosta, ale z klasą i taki właśnie z wyglądu jest Coolpix P300. Bez zbędnych bajerów, światełek i przycisków – pełna klasyka. W dodatku wcale zanadto nie obciążył mojego plecaka. Jego waga z akumulatorem i kartą to zaledwie 190 gram. Sprytnym udogodnieniem na przedzie obudowy okazał się wąski pasek gumy, ułatwiający trzymanie aparatu, i zapobiegający wyślizgiwaniu się.
Od góry

Górna pokrywa P300 zawiera przycisk ON/OFF, spust połączony z pokrętłem zmiany ogniskowej, mikrofon, lampę błyskową oraz pokrętło PASM z szybkim wyborem trybów: automatyka z preselekcją czasu (S), automatyka z preselekcją przesłony (A), program, tryb manualny, wybór scen, auto oraz zdjęcia pod światło i o zmierzchu.
Od tyłu 

Tył aparatu zajmuje trzycalowy ekran o rozdzielczości 921 000 punktów. Bok ekranu to przycisk nagrywania, menu, kasowania zdjęć oraz przycisk podglądu zapisanych plików, a także pokrętło, stanowiące swoisty joystick i spełniające wiele różnych funkcji. Dzięki niemu łatwo i szybko można skorygować ekspozycję, włączyć samowyzwalacz, zrobić zdjęcie w trybie makro lub uaktywnić lampę błyskową. Wszystko jest rozplanowane w taki sposób, że nie ma problemów z przypadkowym naciskaniem niewłaściwych przycisków, z czym miałam problem w moim poprzednim kompakcie.
Metka, czyli instrukcja obsługi
Nikon Coolpix P300, choć należy do kompaktów zaawansowanych, w obsłudze jest dość łatwy, choć raczej nie należy do aparatów obsługiwanych intuicyjnie. Totalnemu laikowi może początkowo przysporzyć trochę kłopotów.
Zależało mi przede wszystkim na jasności obiektywu i szerokim kącie, co obyło się kosztem zoomu. P300 ma zoom zaledwie czterokrotny i raczej rzadko z niego korzystałam, skupiając się raczej na jego umiejętności mieszczenia całego obrazu w kadrze. Zdjęcia robione w słoneczne dni, wychodziły przepięknie, z wysokim kontrastem. Aparat dobrze odwzorowuje kolory i daje ostre zdjęcia z zachowaniem detali. Gorzej ma się sprawa ze zdjęciami nocnymi. Producent obiecuje fantastyczne zdjęcia nocne. Program automatyczny (zdjęcia nocne) dobiera parametry z długim czasem ekspozycji, co nie pozwoli uzyskać nieporuszonego zdjęcia bez użycia statywu. Ustawiając parametry ręcznie, wykorzystując najkrótszą ogniskową, można uzyskać nie najgorszy efekt, choć według mnie szału nie ma. W sumie jednak jak na kompakt, to efekt można uznać za satysfakcjonujący.
Całkiem dobrze wychodzą też zdjęcia w pełnym słońcu. Odblaski nie stanowią jakiegoś większego problemu. Pojawiająca się dystorsja nie jest bardzo uciążliwa, ale bywa widoczna. Podobnie jak i dość wysokie szumy, zaczynające się już przy ISO 400.
Współpraca
Choć Nikon Coolpix P300 całkiem przyjemny sprzęt, między nami podczas podróży było sporo zgrzytów. Przede wszystkim aparat nie nadążał za mną. Wiem, że jestem osobą dość wytrzymałą, ale miałam nadzieje, że choć częściowo mój Nikon postanowi mi dorównać. W końcu, jaki pan, taki…aparat J A tymczasem on wiele razy zawiódł, zostawiając mnie samą na polu walki. Zawsze z samego rana, przed kolejnym celem podróży, sprawdzałam czy bateria jest pełna. Wskaźnik potwierdzał, że jak najbardziej i że mogę ruszać na polowanie. A po kilku zdjęciach, paru minutach nagranego filmiku, wskaźnik zaczynał oznajmiać, że baterii jest już naładowana tylko w połowie, by dosłownie po kilkunastu czasem kilku minutach rozładować się i wyłączyć. Właściwie bez ostrzeżeń, bo poinformowanie na dziesięć, piętnaście minut przed rozładowaniem, że „Uwaga, zaraz się rozładuję!” to żadna informacja.
Trochę więc walczyliśmy ze sobą. Stanęło na tym, że każdego wieczora, gdy wiedziałam, że następnego dnia będę miała sporo miejsc do sfotografowania, tak na wszelki wypadek ładowałam baterię, nawet gdy wskaźnik wskazywał, że nie jest to konieczne. Zaufania między nami jednak nie było. A bez zaufania dobrego związku się nie stworzy.
Z innych mankamentów, które laikom, korzystającym jedynie z trybu automatycznego, nie wadzą, ale już osobom, trochę znającym się na fotografii, mogą przeszkadzać, jest utrudniony dostęp do ustawień balansu bieli oraz ISO. Nie ma na aparacie możliwości szybkiego wyboru, a ciągłe zaglądanie do menu w celu zmiany, trochę uprzykrza i spowalnia pracę.
Do rejestrowania filmu mam tylko jeden zarzut. Według mnie dość słyszalna niestety w odsłuchiwanym pliku jest zmiana ogniskowej. Poza tym jakość obrazu i dźwięku nie budzi żadnych zastrzeżeń, a więc pod tym względem aparat świetnie się sprawdził i w sumie wypełnił swoja rolę, bowiem pod kątem właśnie kamery go kupowałam.
Poza tym Nikon P300 to aparat bardzo cichy, co umożliwiało mi nieraz niespostrzegane używanie go w miejscach, gdzie używać go nie powinnam :)
Dla kogo?
Jeśli „mała czarna” to raczej facet w nią się nie zmieści. Duże męskie dłonie mogłyby sobie nie poradzić z małym pokrętłem, w dodatku bardzo wyczulonym na dotyk. I mi czasem zdarzało się, podczas ustawień manualnych czasu lub przysłony, przeskakiwać o kilka wartości naraz zamiast tylko o jedną w górę czy w dół.
Nie jest to jednak dobry sprzęt dla osób podróżujących ze względu na słabo wytrzymałą baterię. Mnie zawodził często w najważniejszych momentach. Za to jest idealny do zgrabnej, kobiecej dłoni, która lubi mieć aparat przy sobie, by w niespodziewanych sytuacjach być zawsze gotową do uwiecznienia ważnych momentów.
W swoim przedziale cenowym, biorąc pod uwagę jakość zdjęć oraz filmów, to całkiem dobry wybór.

Zdjęcia wykonane aparatem:

F 5/6, 1/1600s, ISO 160


F 7,1, 1/1600, ISO 160
F 2,8, 1/500, ISO 160
F 2,8, 1/60, ISO 160
F 3,5, 1/30, ISO 1800

F4,5, 1/1250, ISO 160
F 4,9, 1/640, ISO 360
F 2.8, 1/125, ISO 160
F 4,5, 1/1600, ISO 160
F 1/8, 1/60, ISO 640